sobota, 10 marca 2012

Ptaki - przewodnik Collinsa

Można już zamawiać najnowszy przewodnik Multico - polską edycję przewodnika Collinsa "Ptaki". Napisany przez światowej sławy ornitologa - Larsa Svenssona, fonomenalnie ilustrowany przyda się każdemu podglądaczowi ptaków. Jest to podstawowa publikacja w rękach każdego "birdwatchera", nie tylko dzięki kompletności ale także jakości i precyzyjności opisów i rysunków diagnostycznych. Polskie wydanie jest równie piękne i porządne jak angielski oryginał - naprawdę warto! Co ważne, wydanie zawiera uaktualnione nazewnictwo łacińskie i polskie gatunków oraz dane o występowaniu gatunków w naszym kraju.

Więcej...

czwartek, 8 marca 2012

Higgs?


Naukowcy z amerykańskiego ośrodk Fermilab, gdzie znajduje się drugi po LHC najpotężniejszy na świecie akcelerator - Tevatron. Właśnie tam, zderzając ze sobą protony i antyprotony naukowcy wpadli na trop cząstki o energii 125GeV.

poniedziałek, 5 marca 2012

Papier: Dotyk znaczy tyle co 1000 słów?

Bakterie jawią nam się jak małe, nano-wymiarowe kawałki cytoplazmy, uparcie infekujące nasze prywatne podwórko. Szczytem ich komunikacyjnych zdolność jest dla nas chemotaksja - a szczytem perwersji i sadyzmu jest nauka tejże chemotaksji na mikrobiologii i biochemii ;) Ale bakterie okazjonalnie znajdują się na pierwszych okładkach dżurnali, nie tylko jako zwykłe transportery innych, cenniejszych ładunków/genów. W ostatnim numerze Genes&Development Christopher Hayes opowiada nam historię bakteryjnego uścisku ręki. W zaskakujący sposób badania znanego od dawna mechanizmu wzrostowego bakterii dostarczyły dowodów na jego potencjalnie znacznie bardziej wyrafinowane zastosowanie.

czwartek, 1 marca 2012

Etos biednej inteligencji

W ostatnim Dużym Formacie ukazał się ciekawy artykuł poruszający problem wieloetatowościw nauce - czy jest to etyczne?  Czy jest opłacalne - i czy regulacje, jakie narzuca nowe ustawodastwo jest słuszne nakazując profesorom staranie się o pozwolenie za każdym razem, gdy podejmuje się próbę pracy w innym miejscu niż macierzysta uczelnia? Jak zwykle w sytuacji, gdy pieniądze są głównym tematem odpowiedzi nie są łatwe, zwłaszcza teraz, gdy niż demograficzny zagraża bytności niepublicznych szkół wyższych.

Wśród kadry uczelnianej krążyły ploteczki, kto z wykładania
na kilku uczelniach kupił mieszkanie na wynajem czy zbudował
dom. Czuło się, że wiedza wreszcie daje się spieniężyć.
Powoli staje się towarem.


Pełny tekst artykułu znajdziesz tutaj.

wtorek, 28 lutego 2012

Matematyka - czyli gdzie królowej spadła korona?

O tym, że matematyka jest trudna nikogo przekonywać nie trzeba. Myli się jednak ten kto sądzi, że w obecnej szkole średniej uczy się matematyki takiej - jak przerażała naszych rodziców gdy siedzieli w szkolnych ławach. Obecnie nie tylko nie zobaczycie na twarzach uczniów przerażenia na dźwięk słowa całka i różniczka - pewnie raczej zobaczycie szczere zdziwienie i pytające spojrzenie.

sobota, 25 lutego 2012

Wykres bąbelkowy

Od dobrych dwóch lat trwa moja przygoda z R - darmowym środowiskiem statystyczno-modelarskim. Możliwości R są ogromne, ale czasami potrzebne są drobne tricki które trudno znaleźć lub do których trudno samemu dojść. Będę od czasu do czasu wrzucać tutaj takie rady - mam nadzieję że przydatne :)
Bardzo często macie problem z Waszymi danymi polegający na ich nakładaniu się na wykresie. Takie kłopoty bardzo często pojawiają się, gdy próbujemy przedstawić dane o charakterze zliczeń (gdzie siłą rzeczy tylko niektóre wartości są możliwe).

piątek, 24 lutego 2012

Prędkość światła

Czy wiesz, że używając swojej kuchenki mikrofalowej możesz zmierzyć prędkość światła? Tak, tak - tą dokładnie, której niebotyczne 300000 km/s zawsze nas fascynowało - i ostatecznie doprowadziło Einsteina do sformułowania szczególnej teorii względności. Mierzenie prędkości światła ma duże tradycje - do tej pory jednak wykorzystywano do tego układu luster i lasery, które pozwalały obliczyć przesunięcie fazy dwóch promieni świetlnych przybywających do interferometru w różnym czasie - i z tego obliczyć prędkość światła. O tym, że prędkość światła w próżni jest ważna niech świadczy chociażby fakt, że jeden metr to odległość jaką światło przebywa w próżni w czasie 1/299792458 sekundy. Ostatnio dodatkowo tak stała fizyczna stała się sławna dzięki eksperymentowi OPERA w którym ponoć zaobserwowano szybsze od światła neutrina. Ostatecznie okazało się, ze te neutrina prawdopodobnie nie leciały szybciej niż światło - ale za to kabel urządzenia synchronizującego czasomierze był poluzowany. Choć na ostateczne zdementowanie/potwierdzenie musimy poczekać (po szczegóły zapraszam na strony magazynu Science tutaj) - w międzyczasie można przekonać się czy faktycznie prędkość światła jest taka, jak nas uczono :)

czwartek, 23 lutego 2012

Jak myślą o nas?

Jak postrzegany jest naukowiec w społeczeństwie? Odpowiedzieć na to pytanie nie jest trudno. Wystarczy odcinek jakiegokolwiek serialu science-fiction. Nauka - żeby wywierała odpowiedni efekt mysi spełniać kilka warunków: musi świecić (w sensie - migotać, pulsować, błyskać - cokolwiek; byleby była obecna "gdzieś" sterta urządzeń z dużą ilością świecących guzików, skaczących oscyloskopów i piszczących ekranów); po drugie - musi być sama (naukowiec to pustelnik, mag, czarowni; samodzielnie destyluje z powietrza i świata ekstrakt wiedzy); i trzy - muszą, ale to muszą być równania. Dlaczego równania? Zagadka: jaki jest najłatwiejszy sposób sprawienia, żeby w filmie czy serialu wprowadzić mocno naukowy, hardkorowy klimat? Wystarczy duża biała tablica zapisana rzędami równań i wykresów, drobnych robaczków całek i różniczek. Z reguły te równania nawet nic nie znaczą, pod wzroem na swobodny spadek mamy któreś równanie Maxwell,a zgrabny lejek narysowany w stylu wireframe, kilka wzorów skróconego mnożenia i voila.

czwartek, 16 lutego 2012

Cel uświęca środki?

Na Antarktydzie jest takie miejsce, gdzie nikt jeszcze nie był. ba! To jest miejsce gdzie nikt nie był od milionów lat! jezioro Wostok leży prawie 4 km pod powierzchnią lądolodu antarktycznego. Jego wody są utrzymywane w stanie ciekłym przez nacisk setek tysięcy ton lodu. Samo jezioro jest czymś więcej niż tylko niecką z wodą pod lodem o długości 250 km. Jest to dynamiczny układ w którym wody jeziora się dynamicznie wymieniają się z siecią podlodowych rzek. Przesuwając się nad jeziorem lądolód "zbiera" z jego powierzchni pewne ilości wody niosąc je w kierunku oceanu. Ogromne wysycenie jeziora tlenem i azotem, całkowity brak światła i temperatura poniżej punktu zamarzania wody stworzyły tam warunki unikalne, nigdzie indziej nie spotykane na naszej planecie. Co ciekawe, jezioro było tajemnicą do 1996 gdy zespół rosyjskich i brytyjskich naukowców odkrył jego zarysy analizując satelitarne zdjęcia ostatniego kontynentu. Dwa lata później wydobyto znad jeziora  ponad 3.5 km lodu, w którym odkryto ślady mikroorganizmów. Ponieważ lód nad jeziorem to częściowo zamarznięte wody samego jeziora, te mikroorganizmy mogą pochodzić własnie z jego wód.

W ostatnim numerze Nature rosyjscy naukowcy chwalą się swoim ostatnim osiągnięciem, które wstrząsnęło światem polarników (http://www.nature.com/news/russians-celebrate-vostok-victory-1.10021). Naukowcy dotarli do samego jeziora, przebijając się przez lód tuż nad jego powierzchnią. Podstawowe pytanie, jakie zadało sobie środowisko naukowe - to czy faktycznie jezioro jest bezpieczne? Czy tony freonu i kerozenu stosowane przy wierceniu by zapobiec zamarzaniu odwiertu nie zanieczyszczą jeziora? Nie mówiąc oczywiście o możliwości kontaminacji jeziora współczesnymi mikroorganizmami - jest całkiem możliwe że ze względu na panujące w jeziorze warunki żyjąca tam mikroflora jest unikalnie przystosowana do takich warunków - i każda "inwazja" z powierzchni Ziemi zniszczy ten unikalny ekosystem. Sami Rosjanie twierdzą, że jezioro jest bezpieczne. Większość naukowców sądzi też, że dowiercili się oni nie do samego jeziora, ale kieszeni wodnej tuż nad nim - samo zaś jezioro zostanie osiągnięte dopiero w 2013-14 roku. Biorąc pod uwagę znaczenie odkrycie, unikalność ekosystemu oraz jego potencjalne podobieństwo podlodowych oceanów, których istnienie jest przewidywane na jednym z księżyców Jowisza - Europie - znaczenie badań nad Jeziorem Wostok jest niebagatelne.

Ale jedno pytanie może nad dręczyć. Czy nauka z całą swoją konsekwencją powinna za wszelką cenę - nawet za cenę zniszczenia obiektu badań - dążyć do poznania świata? Czy jest tutaj w ogóle możliwy do rozwiązania konflikt filozofii człowieka odkrywcy oraz dbałości o zachowanie w stanie nienaruszonym czegoś tak wspaniałego i tajemniczego jak Jezioro Wostok? Człowiek wielokrotnie w swojej historii dowiódł, że upór w dążeniu do poznania świata to chwalebna i owocna droga. Ale z drugiej strony - czy nauka ma prawo traktować wszystko jako potencjalnie jednorazowe użytki, tylko generujące nową wiedzę? Przykład jeziora Wostok pokazuje, jak czasem trudno (także z politycznego punktu widzenia - pamiętajmy że Antarktyda jest/powinna być politycznie neutralna!) dojść do rozsądnego porozumienia - i jak łatwo wyścig ku poznaniu może zamienić się w potencjalnie katastrofalny bieg ku chwale. Dość powiedzieć, że stosownie oprawioną próbkę wód Wostoka otrzymał uroczyście i z fanfarami premier Rosji, Władimir Putin. Miejmy nadzieję, że ludzie nachylający się nad nasłynniejszym obecnie odwiertem na Ziemi mają dużo rozsądku - i że zrobią wszystko by w tym przypadku naukowe poznanie nie oznaczało naukowej egzekucji.


wtorek, 14 lutego 2012

Dizajn i nauka - mariaż niemożliwy?

Nauka jest w wielu przypadkach postrzegana jako suche fakty, sterylne laboratoria i skupieni badacze, w zamyśleniu dodający roztwór do roztworu. Sam wiem, że taki obraz nauki wtłaczany jest studentom. Medialnie naukę tak właśnie się serwuje społeczeństwu - i choć są wyjątki od tej reguły to ciężko znaleźć na renomowanych uczelniach prawdziwych artystów. A przecież nauka nie musi być nudna, czarno-biało prosta! Przeciwnie - może zdobywać laury nie tylko na konferencjach - ale też w konkursach projektowania. Ba! Myślę nawet, że podstawowa wiedza z dziedziny projektowania (użytkowego) naprawdę pomogłaby naukowcom w tworzeniu lepszych (użytecznych) wizualizacji swoich danych. Ostatnio, przeglądając nowe wydanie 2+3D trafiłem na coś takiego właśnie - projektowanie graficzne w służbie nauki.



Studenci i badacze z Cambridge University zajmujący się biologią syntetyczną postanowili nadać nauce kolorów. Zmodyfikowali oni genetycznie bakterie Escherichia coli wstawiając do ich DNA geny odpowiedzialne za produkowanie kolorowych, widocznych dla głego oka pigmentów takich jak likopen, karoten czy wiolaceina. Uzyskali dzięki temu bakterie produkujące całą gamę kolorów, od czerwonego, przez pomarańcz, żółty, zielony, niebieski a skończywszy na fioletowym. Ale to nie wszystko! Bakterie te (ochrzczone przez grupę jako E. chromi - co jest też etykietką całego projektu) zawierają także białka reagujące na obecność konkretnych zanieczyszczeń czy antygenów w środowisku w którym żyją i przekazujące dzięki nim sygnały na geny odpowiedzialne za produkcję barwników. Składając w różnych kombinacjach takie klocki (zwane też BioBricks) badacze stworzyli system wykrywania i sygnalizowania obecności określonych związków. Zastosowania? Choć projekt jest jeszcze świeży, już są konkretne propozycje - np. bakterie barwiące odchody tak aby sygnalizować obecność w przewodzie pokarmowym określonych infekcji. Albo bakterie barwiące na kolorowo chmury (sic!) czy ścieki co mogłoby sygnalizować obecność określonych zanieczyszczeń. Genialna prostota bioBricks polega na tym, że składając je w odpowiedni sposób możemy dowolnie zmieniać czułość i wybiórczość takich bakterii a także rodzaj wykrywanej substancji. A wdrożenie takiego pomysłu sprowadza się do przeprowadzenia modyfikacji komórek bakterii tak wyprodukowanymi genami - co każdy student biotechnologii potrafi zrobić z zamkniętymi oczami :) No i powiedzcie że nie jest to piękne! Poniżej znajdziecie film opowiadający historię całego odkrycia. Jak mówią sami badacze i projektanci współpracujący z nimi - "Ta współpraca doprowadziła do E.chromi, technologii która została zaprojektowana zarówno na poziomie genetycznym jak i czysto ludzkim, otwierając perspektywy dla przyszłej współpracy między naukowcami i projektantami."


E. chromi from Alexandra Daisy Ginsberg on Vimeo.

poniedziałek, 13 lutego 2012

Blogujemy

Zaczynamy ;) Niektórzy może znają mnie z bloga prywatnego (esz-de.blogspot.com) - tutaj rozwijamy trochę inne skrzydła. Niczego nie obiecują, niczego nie sugeruję - ale spróbuję. Czego? No właśnie. Jestem naukowcem. Kończę aktualnie doktorat - a moim naukowym ogródkiem jest głównie i przede wszystkim ewolucja biologiczna. Ale jestem też popularyzatorem (jakkolwiek dumnie czy bzdurnie by to nie brzmiało ;)) Niestrudzenie biegam między warsztatowymi dniami w IMAXie i Uniwersytetem Dzieci, próbując nie zrazić ludzi dookoła  do nauki tak, jak wielokrotnie (prawie) mnie do niej zrażono. Jestem wreszcie grafikiem - co w zaskakujący sposób pomaga! bo przecież rytm i kolor to nie tylko Picasso i Klimt - to także FISH, PCR i ELISA (moi starzy, dobrzy znajomi ostatnio;)). A na sam koniec, żeby dopełnić listy grzechów głównych - jestem statystykiem, dla którego świat i jego obraz to liczby, relacje, istotności i sprzężenia. Mam też nieposkromioną potrzebę pisania (tak? co ty nie powiesz...) Część tego pisania (ta sarkastyczno/irytująca część) wyżywa się na starszym blogu - ta druga właśnie stwarza sobie miejsce. Nie gwarantuję regularności, sumienności - ale mam nadzieję że przychylne oczy będą czytać czasami to, co tutaj się ukaże. Co to będzie?

Siedzę w naukowym światku od dłuższego czasu i choć na naszym rynku jest kilka blogów mniej lub bardziej naukowych - brakuje mi czegoś syntetycznego. Jako biolog - ale jednocześnie statystyk uwielbiam syntezy. I chciałbym się tutaj z Wami nimi podzielić. Możecie liczyć więc na dziwne doniesienia badawcze. Zaskakujące newsy. Pogranicze nauki i sztuki - a raczej terytoria wspólne tych dwóch. Życzcie mi wytrwania i inspiracji!

Obserwatorzy