
Dlaczego tak się dzieje? Najważniejsze chyba jest to, że od początku nauki - w szkole podstawowej i gimnazjum - nauka jest konsekwentnie ubierana w pozory skomplikowania i nieprzystępności. Formalizm jest jedynym językiem nauki, jaki stosuje się w szkole - a uczeń od samego początku jest przyzwyczajany, że nauka to coś elitarnego, co on powinien tylko liznąć i zdać. W dorosłym życiu nie mamy też potrzeby poznawania nauki głębiej - a przecież rozumienie otaczającego nas świata powinno być umiejętnością każdego człowieka. Nie chodzi tutaj o recytowanie z pamięci praw mechaniki kwantowej - ale np. umiejętność odpowiedzenia czym jest kot Schroedingera lub teoria ewolucji Darwina. O ileż łatwiej byłoby nasze własne dzieci przywyczajać do tego, że nauka jest właśnie taka: interaktywna, przystępna, obrazowa i barwna. Tutaj właśnie wchodzi popularyzacja nauki z jej wielkim potencjałem.
Jako współpracownik Uniwersytetu Dzieci - sam nie potrafię bardziej docenić roli, jaką popularyzacja nauki, nakierowana na interaktywność i wyobraźnię - ma w jej demistyfikacji i urealnieniu. Swego czasu byłem na występie świetnej brytyjskiej grupy aktorskiej - sam program o tytule Visualise miał na celu obrazowe, wykorzystujące światło, kolor i ruch, przedstawienie zasad fizycznych rządzących światem. Ale tego typu przedstawienia powinni sobie fundować nie tylko młodzi adepci - także naukowcy powinni ciągle szukać sposobów na opowiedzenie o swojej pracy prościej, lepiej, taniej (!) i barwniej. Bo nie tylko ich prywatna przyjemność z popularyzowania nauki ma tu znaczenie. Lepiej przekazując wiedzę lepiej zdobywamy na naukę pieniądze, budzimy zaufanie społeczeństwa (które wreszcie wiec o co chodzi) i sprawiamy, że zapisana tysiącem równań tablica przestaje być synonimem nauki. Dobrym zadaniem domowym może być coś takiego: jaka animacja/eksperyment (nawet myślowy!) najlepiej uosobi Twoje badania? Warunki: bez wzorów, wykresów, liczb. Tylko czysta wyobraźnia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz